Program hodowlany dla reproduktora – czyli jak ulepszać rasę i jak jej nie szkodzić

Program hodowlany dla reproduktora – czyli jak ulepszać rasę i jak jej nie szkodzić

źródło: geeweek.interia.pl

W środowisku hodowców wiele się mówi o tym, aby “używać reproduktorów rozważnie”. Stwierdzenie to jakże poczciwe i dobrymi chęciami podyktowane – nie mówi jednak kompletnie NIC odbiorcom, a obserwując co niektórzy hodowcy uważają za “rozważne używanie reproduktora” uważam, że u niektórych osób doszło do przerostu formy nad treścią i kompletnego niezrozumienia, co szkodzi populacji (rasie) a co jej służy.

Mogłabym oczywiście pomyśleć sobie bardzo źle o pewnych hodowcach i ich praktykach – mówiąc wprost, że ich program hodowlany to jedynie ochrona ich interesów i sztuczne pompowanie popytu, przez hamowanie podaży, aczkolwiek w głębi duszy chcę wierzyć, że Ci hodowcy tkwią jedynie w błędzie.
Chcę się łudzić, że chcą dobrze, ale opacznie rozumieją “interes rasy”.

Choć to dosyć infantylne myśleć, że dorośli ludzie z wieloletnim doświadczeniem w hodowli nie odróżniają interesu prywatnego od interesu populacji hodowanej rasy…

Hodowcy dużych ras vs Hodowcy miniatur i ozdóbek

Wiecie, że mentalność i podejście do hodowli jako takiej wśród Hodowców ras średnich i dużych jest skrajnie różna (z reguły) od poglądów jakie reprezentują Hodowcy ras miniaturowych i ozdobnych? To już wiecie.
Zawsze mnie to intrygowało, jednak dopóki w moim domu nie pojawili się przedstawiciele małych ras z IX grupy FCI, nie miałam potrzeby zgłębiać i rozumieć, dlaczego tak jest.

Na czym polega problem?
Hodowcy dużych i średnich ras w znakomitej większości reprezentują podejście do hodowli psów rasowych znane mi ze studiów, z wykładów o ochronie gatunków zagrożonych, o inbredzie, o programach hodowlanych mających na celu doskonalenie ogółu populacji.
Myślą o rasie jak o populacji, którą swoją prywatną – większą lub mniejszą – pracą hodowlaną chcą udoskonalać.
A udoskonalanie to proces, który trwa. Należy pilnować standardu rasy, dobierać przyszłych rodziców tak, by kolejne pokolenia rodziły się jak najbliższe wzorcowi, zarówno pod względem eksterieru jak i psychiki, a w dzisiejszych czasach należy także wykorzystywać dostępne narzędzia medycyny weterynaryjnej do kontrolowania nosicielstwa znanych z występowania w rasie chorób.
Żeby tak hodować potrzebna jest współpraca.

Hodowców ras mini i ozdóbek oceniałam zawsze krytycznie. Myślą jak “kociarze”, różnica jest tylko taka, że gdy podpisujesz z nimi umowę kupna szczenięcia “na kolanka”, nie kastrują tego malucha przed wydaniem – tyle etyki i moralności. Dalej jednak myślenie jest podobne. Bardzo ograniczają sprzedaż psów z własnych hodowli do Polski (nie zobaczysz na żywo co tak naprawdę hodują i jakiej to jest jakości. Dla kontrastu – hodowca doga czy boksera będzie szczęśliwy, jeśli nowy nabywca zdecyduje się na wystawy, szczególnie w przypadku pięknego szczenięcia). Ograniczają też bardzo dostępność własnych reproduktorów. Po co?

“Świadomy hodowca”

Wiecie, daleka jestem od nakazywania innym co i jak mają robić. Niemniej nie odmówię sobie naświetlenia Wam dwóch skrajnie różnych filozofii hodowania i konsekwencji jakie ze sobą niosą.
Tym bardziej, że zdarzyło mi się już czytać w publicznych wypowiedziach ze strony nowych hodowców, tłumaczenia “na czym polega świadoma hodowla” , które brzmiały mniej więcej tak

Świadomy hodowca nie udostępnia swojego reproduktora wszystkim jak leci! To zawęża pulę genową w rasie! Świadomy hodowca wybiera tylko najlepsze suki dla swojego reproduktora” – fajnie brzmi, co? Tak “świadomie“.


A ile ze świadomością populacji ma to stwierdzenie już śpieszę tłumaczyć.

Argument z zawężaniem puli genetycznej w zamkniętej populacji, jaką jest rasa, faktycznie może budzić w pierwszym odczuciu lęk i trwogę. Wysoki inbred, od którego nie ma ucieczki to wszakże cecha populacji zagrożonych wyginięciem lub wręcz odtwarzanych na nowo ( np. odtwarzanej jak populacja żubra z liczby 10 ostatnich na świecie sztuk…).
Ale zastanówcie się na spokojnie.

Dwie sytuacje : niszowa rasa z małą liczbą osobników hodowlanych oraz rasa modna z ogromną liczbą hodowlanych psów zarejestrowanych w FCI, AKC i na całym świecie.
W przypadku tej pierwszej – hodowcy nie są nastawieni na zyski, bo rasa nie jest popularna. Sami między sobą szukają jak najdalszego pokrewieństwa.
W drugim przypadku hodowanie w inbredzie na jednego znanego przodka bądź linię jest znacznie bardziej akceptowalne, ponieważ w dużej populacji łatwo jest zrobić “krok w tył” i uciec z linii, gdy okaże się ona nietrafiona (obciążona trudną do wyeliminowania chorobą lub psychiką odbiegającą od standardu).

Najciekawsze jest jednak to, że zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku, szerokie udostępnianie wysokiej klasy reproduktora, dającego piękne, zdrowe i zrównoważone psychicznie potomstwo niesie ogromne korzyści dla całej rasy.
Spójrzcie – rasa niszowa, malutka populacja. Pojawia się reproduktor o cechach wybitnych, znacznie ładniejszy niż większość przedstawicieli rasy. Co więcej mocno przekazuje te cechy i nawet jeśli kryje suczki o przeciętnej urodzie, potomstwo wychodzi piękne eksterierowo, zdrowe i o dobrej psychice.
Nawet jeżeli wielu hodowców zgłosi się na krycie, to wierzcie mi – nie będzie to nawet połowa całego środowiska. Dlaczego? Bo każdy ma swoje gusta, czasami też dochodzą do tego prywatne nesnaski między Hodowcami, a czasami po prostu część hodowców ma zupełnie inną wizję tego, co chce hodować.

To samo w przypadku ogromnej populacji modnej rasy psa – nawet najbardziej brany i top on top reproduktor nie będzie w stanie pokryć tylu suk, by połowa puli genetycznej rasy była jego potomstwem.
Gdy rasa liczy sobie 300 lat , plus wskoczyła na zwariowany rollercoster podaży spowodowany modą, istnieje taka liczba linii hodowlanych, że naprawdę nie ma szans tego wszystkiego spiąć genetycznie klamrą jednego popularnego reproduktora.

Tacy przodkowie będący “fundamentem każdego rodowodu” występowali tylko na etapie tworzenia rasy. Nigdy później.
Dlatego argument o katastrofalnym w skutkach zwężeniu populacji wskutek używania BARDZO DOBREGO reproduktora – jest nieporozumieniem, nadinterpretacją, błędną drogą “dobrych chęci”.
I niestety często twierdzenie, że krycie popularnym psem jest oznaką “pójścia na łatwiznę”, “brakiem świadomości u hodowcy” jest forsowane jako przykład “świadomego podejścia do hodowli”.

Laik poucza laika…

Te geny są tylko moje!

Jak już wyżej padło – bardzo dobry reproduktor wysokiej klasy, daje piękne potomstwo nawet z przeciętnymi sukami.

Rozumiem, że część hodowców po prostu za wszelką cenę chce stworzyć i utrzymać w izolacji tworzoną przez siebie linię, szczególnie, jeśli jest w posiadaniu psów wybitnie pięknych, zdrowych i o dobrej psychice. Nie każdemu uda się wyhodować czy importować psa wybitnego. Trzeba do tego mieć wiele szczęścia, nie tylko rozwagi.
Zatem myślenie – “jeśli wszyscy są super to nikt nie jest” ma swoje uzasadnienie i skoro “to moja praca, to dlaczego mam udostępniać geny moich psów wszystkim w koło” .

Wszystko jest zatem kwestią priorytetów – bo albo izoluję moją linię, albo dokładam cegiełkę do poprawy populacji.

Jednakże w sytuacji mody – która zawsze jest totalnie destrukcyjna dla rasy, ograniczanie dostępu do wybitnych reproduktorów jest dla mnie szczytem hipokryzji.

Moda niszczy – bo wchodzi do kręgu hodowców rzesza ludzi nastawionych tylko na zysk z psów. Szybko przekonają się oni, że zysk jest tylko pozorny, a na wyhodowanie naprawdę dobrej klasy psów ich zwyczajnie nie stać. Ale zanim to nastąpi, zaleją oni rynek swoimi przeciętnymi psami, z morzem dolegliwości chorobowych i słabą psychiką. Bo gdy popyt szaleje i ludzie są gotowi zapłacić każde pieniądze za wymarzonego modnego pieska, nastawieni na zysk hodowcy chcą zarobić minimalizując koszty wyprodukowania takich psów. Tym bardziej, że dla przeciętnego Kowalskiego, nawet bogatego – taki buldog, jeden z drugim, jest podobny. Nie odróżnią psa topowego od przeciętnego, no chyba, że ktoś postawiłby im oba osobniki przed oczami, co raczej nie jest możliwe.
Choć i hodowcy ze stażem potrafią nie odróżniać psa wysokiej klasy od psa przeciętnego, nawet obserwując oba pod ringiem, więc czego tu wymagać od laików…

Reasumując – w trakcie mody ogromna część hodowców pokryje swoje suki tak czy inaczej.
Część z nich będzie na tyle ambitna, że będzie skłonna zapłacić więcej i pokryć lepszym psem, który pomimo przeciętności ich suki da wspaniałe potomstwo. Blokując im tę możliwość, można jedynie oczekiwać, że pokryją czymś innym, co dostępne będzie. Kolejna fala przeciętności zaleje rynek, a opinia publiczna będzie coraz bardziej się gotować, że psy rasy x są chore, niewydolne, bardzo trudne w codziennym życiu…

kwejk.pl

Utrzymać “własne geny” pod kontrolą

Ale jest jeszcze jeden czynnik – na ile ta izolacja tworzonej przez Hodowcę linii jest możliwa? W sytuacji, gdy rasa jest niszowa, jest to dość proste zadanie.
Z kolei gdy mamy do czynienia z modą, wszystko wymyka się spod kontroli. Hobby przez krótki czas mody, zmienia się w bardzo kosztowną zabawę dla hodowcy ambitnego, ponieważ w krąg hodujących wchodzi cała rzesza ludzi zwabionych wysokim popytem na szczenięta, a tym samym wysoką ich ceną.

Każdy kto hoduje już jakiś czas wie doskonale, że nawet hodując modne psy, ciężko jest zarobić tyle by zyski pokryły koszty utrzymania stada i ambitnych kryć. Nie powiem Wam jak niektórzy to robią, że zarabiają na psach – możecie nazwać mnie guzik wartym ekonomistą, ale po prostu nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić na obecną chwilę.
Z mojego doświadczenia raz wyjdziesz lekko na +, innym razem utopisz pieniądze. Dlatego hodowla psa rasowego to hobby – bardzo drogie hobby, w którym do zabawy potrzebny jest spory kapitał opiewający na dziesiątki tysięcy.

Kończąc dygresję i wracając do meritum – gdy mamy do czynienia z rasą o dużej populacji, nie jest realnym utrzymanie linii w całkowitej izolacji – CHYBA ŻE wprowadzilibyśmy metodykę “pilnowania” swoich genów znaną doskonale kociarzom, mianowicie gdy wszystkie młode sprzedawane nie do hodowli, a “na kolanka” opuszczają hodowlę wykastrowane. Tylko to zapewnić nam może całkowitą kontrolę nad tym, które osobniki wyhodowane przez nas włączane będą do dalszego programu hodowlanego.

A ponieważ jest to procedura wybitnie nie humanitarna, ze względu na to, że młode szczenię i kocię potrzebuje wszystkich gruczołów i narządów by poprawnie się rozwinąć i funkcjonować, psiarze zabezpieczają się jedynie umowami cywilno-prawnymi i liczą na uczciwość Nabywcy.
A z uczciwością ludzi wiecie jak bywa…
Szczególnie, gdy rasa jest modna, a szczenięta kosztują 10 tys zł + . Wtedy u wielu ludzi zapala się taki śmieszny kalkulator, liczący zysk ze sprzedaży szczeniąt, a nie uwzględniający zupełnie kosztów i pracy.

Podsumowując, prędzej czy później uczciwość umowy zostanie złamana i “nasze geny” zaczną wędrować w populacji bez najmniejszej naszej kontroli.

Jak udostępniać reproduktora mądrze?

Mój reproduktor ma maksymalnie dwa krycia rocznie” – przyznam, że gdy pierwszy raz usłyszałam to stwierdzenie, to wybuchnęłam śmiechem. Potem naszła mnie refleksja, co by było, gdyby właściciele naprawdę pięknych i wartościowych reproduktorów modnych ras robili w ten oto sposób.
Kilkadziesiąt jak nie set miotów danej rasy urodzonych rocznie w samej tylko Polsce – tak wygląda moda. Wielu hodowców ma suki hodowlane, które pokryją tym lub innym psem. Chwała im, jeśli mają na tyle wyczucia, że wybiorą reproduktora przebadanego i naprawdę ładnego. Niestety większość z nich pokryje “byle taniej”.
Jeżeli reproduktor daje wybitne potomstwo, nawet z przeciętnymi sukami, to odsyłanie właścicieli tych przeciętnych suk do przeciętnych reproduktorów, w czasie tak niebezpiecznym jak moda, gdy rasa traci jakościowo, jest napluciem kynologii w twarz.
W takim podejściu nie ma za grosz świadomości i dbałości o rasę!

Warunkiem mądrego udostępniania reproduktora jest pilnowanie badań. To czego należy wymagać obligatoryjnie – to badań serca suki i innych badań zalecanych i dostępnych dla rasy. Skoro zainteresowanie reproduktorem jest tak duże, że nie jest on w stanie pokryć wszystkich suk, to niech kryje te najlepiej przebadane.

Gdy słucham lub czytam, jak Panie udostępniają swoje reproduktory ” tylko dla najładniejszych suk” to już wiem, z jakimi laikami mam do czynienia.
Wiecie czym jest konkurencja “najlepszy reproduktor / najlepsza suka hodowlana” i czym różnią się one od standardowych konkurencji wystawowych? Hodowcy powinni wiedzieć.
Najlepszy reproduktor to taki, który z różnymi sukami, różnej klasy eksterierowej, pochodzących z różnych linii dają wyrównane potomstwo wysokiej klasy. I co najciekawsze – Zwycięzca Świata wcale nie musi okazać się najlepszym reproduktorem, jakiego zna historia.

Sęk w tym, że czym innym jest wspaniały eksterier i charakter, a czym innym jest przekazywanie tych genów potomstwu.
To o czym wie każdy mądry hodowca, to że czasem nie widać po eksterierze psa, jakie geny w nim drzemią, ale jeśli zna się jego dalszych przodków, można wykonać naprawdę świetną pracę hodowlaną z tym osobnikiem.
Nie jeden topowy przedstawiciel rasy narodził się z zupełnie przeciętnej suczki.

Dlatego odmawianie kryć naprawdę dobrym psem “bo on kryje tylko 2x w roku” , albo “bo on kryje tylko championki” jest dla mnie czymś tak niepojętym, że byłoby zabawnym, gdyby nie szkodziło w tak oczywisty sposób całej populacji.

Wiele kryć

I na koniec jeszcze – co to znaczy “wiele kryć”? W rasie niszowej, 15 kryć jednym reproduktorem przez jego całe życie to może być bardzo dużo. Tymczasem w rasie przeżywającej swój boom modowy nawet 100+ kryć jednego samca może okazać się kroplą w morzu.
Jeżeli po latach okaże się, że tenże reproduktor był zjawiskiem na miarę rasy, a każde jego potomstwo wyróżnia się zdrowiem, urodą i psychiką, tak pożądanymi przez wszystkich, to mamy finalnie dwa scenariusze dla populacji :
1. Gdy pies miał wiele kryć na całym globie – Pies ten wzbogacił pulę genową swoimi cennymi genami i dzięki niemu rasa zachwyca w kolejnych pokoleniach, a jego hodowca i właściciel zapisali się na stałe na kartach historii kynologii.

2. Gdy pies “miał tylko dwa rycia rocznie” – jego potencjał nigdy nie został wykorzystany, jego geny pozostały nieznacznym % w populacji, a hodowcę jeżeli ktoś kojarzy, to jedynie jako właściciela psa, który brylował na wystawach.

Dodam od siebie, że dla wielu hodowców, szczególnie tych hodujących rasy duże i średnie, prawdziwym potwierdzeniem jakości zwyciężającego na wystawach psa, jest jego równie piękne potomstwo. A gdy mimo upływających lat, nie sposób obejrzeć na żywo podczas wystaw żadnego potomstwa tego psa, bo wszystkie szczenięta trafiają albo na drugą półkulę, albo “na kolanka” to naturalnie nasuwa się wniosek, że chyba celowo nie pozostało po tym psie potomstwo w obiegu hodowlanym, bo być może wcale nie ma się czym chwalić…


Paradise Spirit Kennel