Piesek czy suczka – którą płeć wybrać?

Piesek czy suczka – którą płeć wybrać?

Jednym z najczęstszych rozterek u osób planujących zakup psa, jest decyzja jakiej płci będzie to zwierzę. Często pytacie mnie jaka jest różnica między psem a suczką – poza tymi oczywistymi, zastanawiacie się jakie są główne różnice w zachowaniu tych dwóch płci a przede wszystkim czy są różnice w relacjach jakie tworzą z człowiekiem? To trudne pytanie, ale myślę, że temat jest na tyle ciekawy, że wart rozwinięcia.

Płeć od biologicznej strony

Wygląd zewnętrzny – eksterier

Najpierw ugryziemy temat od strony najbardziej oczywistej, czyli od aspektu różnic fizycznych między samcem a samicą psa. Oczywiście u wszystkich psowatych występuje dymorfizm płciowy. U większości ras samce są większe, bardziej masywne, mają większe i mocniejsze głowy oraz bardziej okazałą szatę włosową (u ras długowłosych). Choć ciekawostką jest to, że jeśli chodzi o tą wielkość to trochę inaczej sprawy mają się u psów ras miniaturowych – tu najczęściej obserwuję, że to suczki są większe, ale wynika to raczej z rozsądku hodowców, którzy są świadomi tego, że poniżej pewnych gabarytów suki nie będą w stanie zajść i donosić ciążę.

Aczkolwiek jeśli mowa o molosach – tutaj moich ukochanych bokserach czy buldogach francuskich – ich standardy ras wyraźnie mówią o tym, że “suka nie może być samcza w typie” i odwrotnie. To oznacza, że o ile proporcje budowy ciała w obydwu płciach są takie same, to dymorfizm płciowy powinien być zachowany i suczki muszą być odpowiednio delikatniejszej budowy, z lepiej rozbudowaną miednicą, mniejszą głową etc.
Ach i ta głowa – u molosa jest niczym trofeum! I jest pierwszą najmocniej rzucającą się w oczy różnicą. Pies z grupy molosów ma głowę znacznie, znacznie potężniejszą niż suczka. Bokserki potrafią być równie muskularne co boksery, jednak ich głowy to dwa światy jeśli chodzi o wielkość. A przynajmniej tak powinno być.

Jeśli chodzi o rasy długowłose, to samce szczycą się znacznie bardziej okazałą szatą, większą kryzą na piersi niczym u lwa, włosiem bardziej obfitym. Niestety nawet jeśli szczęśliwie suczka jest posiadaczką wyjątkowo pięknego włosa, zwykle zostaje on okresowo przerzedzony w wyniku zawirowań hormonalnych podczas cieczek, a najgorzej jest w okresie poporodowym.

Cieczki/ruje suk

Kwestia psiej “biologii na co dzień” to bardzo ważna kwestia przy wyborze płci.

Wielu zwolenników samców mówi mi, że boją się okresu ruj/cieczek u suk.
U suk plamienie podczas rui może być faktycznie dosyć uciążliwe, ale należy pamiętać, że trwa tylko 2 tygodnie (samo plamienie, nie ruja!). Po okresie barwnego, krwistego wysięku z dróg rodnych, następuje zmiana barwy na prawie przeźroczystą, intensyfikuje się kuszący dla samca zapach i suka dopiero wtedy jest gotowa na krycie. Co zatem idzie – wizualnie zdawałoby się, że jest “po sprawie”, a w praktyce dopiero po zakończeniu intensywnego plamienia suki są chętne na “randki”.
Rozumiecie już pewnie skąd tyle “przypadkowych szczeniąt” u osób posiadających suczki, a nie posiadających wystarczającej wiedzy o ich biologii. Spuszczenie suczki w parku po zakończeniu plamienia to najwyższe ryzyko, że zostanie pokryta i zapłodniona, przez przypadkowego szczęściarza… .

W przypadku ras dużych ruja występuje zwykle raz do roku, w przypadku ras mikro – co pół roku. Mikrusy dojrzewają też wcześniej niż rasy duże.
U suczek miniaturowych plamienie można nawet przegapić – gdy suczka ma bardzo obfity włos można naprawdę niczego nie zauważyć. U ras dużych i średnich niestety plamienie jest bardzo intensywne i obfite.

ALE! Są damy – jak moja Paradise czy Glamour – które skrupulatnie zlizują z podłogi każdą kropelkę jaka upadnie, swoją schludnością bardzo ułatwiając człowiekowi utrzymanie czystej podłogi w tym 2 tygodniowym czasie.

Należy też pamiętać, że suczki w okresie cieczki są tkliwe i rozdrażnione, często słychać głośne przelewanie się gazów w ich wzdętych brzuszkach. Kwestia rozdrażnienia jest bardzo istotna, gdy w domu są dzieci, szczególnie małe – do tej pory potulna i cierpliwa dla nich sunia, może powarkiwać a nawet odstraszająco ugryźć dziecko, gdy te wyruszy pewne siebie na pieszczoty. Nie jest to sprawa dla behawiorysty – trzeba jedynie zrozumieć, że należy w tym czasie dać suczce spokój, jeśli tego chce, a niektóre miejsca jej ciała są na tyle tkliwe, że aż zaskakujące dla niej samej.
Słowem – należy pilnować dzieci podczas zabaw z suczką w cieczce dwa razy bardziej niż zwykle.
Pamiętając, że zabawy dzieci z psem kontrolujemy zawsze – dla bezpieczeństwa i dobra obojga.

Z kolei jeśli chodzi o brak cieczek/rui u samców…hmm... 🙂
Teoretycznie oczywiście pies nie ma macicy i nie przechodzi rui – ALE! Pies, w szczególności ten niekastrowany (a w jeszcze większej szczególności hodowlany reproduktor) ma bardzo wyczulony węch na wszelkie “aromatyzujące” suczki w okolicy. I to naprawdę na kilka kilometrów zasięgu. Czując, że jakaś “panna” w okolicy ma ruję, staje się pobudzony, histeryczny, bywa, że traci apetyt, co chwilę chce wychodzić na dwór (niby twierdzi, że na siusiu, ale tak naprawdę biega roznerwicowany zaglądając pod każdy kamyk i za każdy krzaczek robiąc “rewir” i szukając źródła tego ekscytującego dla niego aromatu…)- gdyby taka sytuacja trwała 1-2 dni, nie byłoby problemu. Ale zapach suki roznosi się od początku trwania rui do jej zakończenia, czyli nawet 4 tygodnie! Przy czym, jak już wspomniałam, apogeum “aromatyczności” dla takiego samca suka osiąga w środku tego cyklu.

I teraz policzcie sobie ile niesterylizowanych suczek mieszka u Was w okolicy… i pomyślcie, że każda z nich może “odpalić się” w zupełnie innym momencie… jeżeli nie planujecie kastrować samca, to możecie mieć niezłe Eldorado.

A dla Waszego samca może zakończyć się spadkiem odporności i przyplątaniem się jakiegoś choróbska.

Także pod względem cieczek – ten kij ma dwa końce.

Ogródek i psi mocz

Z kolei zwolennicy suczek jako jeden z częstych argumentów podają brak znaczenia krzewów.
Oczywiście osobom mieszkającym w miastach ten temat jest zapewne zupełnie obojętny, jednak gdy jesteś posiadaczem nawet niedużego ogródka, sprawa zaczyna nabierać znaczenia.
Jeśli chodzi o krzewy i młode drzewa, osoby posiadające psa po prostu muszą je odpowiednio zabezpieczać, często budując wokół nich zasieki i twierdze, czekając nadejścia dni, gdy krzew lub drzewo będzie na tyle duże i silne, że wytrzyma psie podsikiwanie.
Choć i tu ostrzegam – nawet już odchowany i duży bukszpan, tuja czy świerczek potrafią nabawić się żółtych “zygzaków” od psiego moczu, jeśli nasz pies wykaże się kreatywnością i zacznie sikać wyżej niż dotychczas.
A psy lubią sobie siknąć wyżej niż wskazywałaby na to ich budowa ciała… zdaje się, że to dopieszcza ich męskie ego.

Z kolei jeśli chodzi o sam trawnik – cóż, mocz sikającej na niego suki również będzie dla niego bezlitosny i w krótkim czasie będziesz mieć żółte “mini lądowiska UFO”. Taki już los psiarza.
Jeżeli marzy Ci się kawałek soczysto zielonej trawki nie skąpanej psim sikiem, to trzeba pomyśleć o podzieleniu ogródka na strefy.

Ach i jeszcze jedna kwestia – jeżeli posiadasz taras z licznymi filarami (tak jak ja), bez balustrady (tak jak jeszcze jest to u mnie) to owe filary dla Twojego samca będą obowiązkowym punktem spryskiwania i choćby miał mocz z oczu sobie wycisnąć, opryska wszystkie filary jakie tylko są ( u mnie 5, a co tam!), minimum dwa razy w ciągu doby, aż cały taras odpowiednio należycie przesiąknie zapachem świeżystego psiego moczu…
Posiadanie zatem takiego zestawu jak ogródek z pięknym tarasem + niekastrowany pies, jest pewnym wyzwaniem i prawdopodobnie będzie wymagało dodatkowych rozwiązań ( jak choćby balustrady na tarasie, które i mnie się marzą…)

Suczka Ci tego nie zrobi. 🙂

Powyższe dotyczyło psów rasy dużej i średniej, czyli psów, które szybko przyswajają sobie zasady savoir vivre. Sytuacja jest nieco gorsza w przypadku ras małych i mini… tam niestety bywa (choć na szczęście nie zawsze), że samiec traktuje dom i meble jak ogródek z krzakami i filarami. Bezpardonowo podsikuje ościeżnice drzwi czy sofy i fotele. I jeśli mówimy o naprawdę mikro psie typu szpic toy, to sprawa jest o tyle lżejsza, że jego siuśki wyglądają, jakby ktoś nam napluł na podłogę. Z kolei jeśli mówimy o buldogu francuskim – cóż… to wielki pies w mniejszym ciele, ale pojemność jego pęcherza jest niewiarygodna.
Oczywiście jeśli posiadamy tylko jednego samca w domu – prawdopodobnie nie będzie on znaczyć mebli, albo zrobi to raz czy dwa w życiu.
Jeśli natomiast w domu mieszkają również suczki to nasz Mucho Macho będzie regularnie spryskiwać strategiczne miejsca w domu. A jeśli mamy więcej niż jednego samca oraz suczki – to będzie bardzo wesoło, bo chłopaki robią sobie kolejki i jeden po drugim nadsikują owe strategiczne miejsca.
Także na pewno wpływ na stan “moczopłynności” domu i posesji ma nie tyle nawet płeć psa, ale także to ile sztuk ma Wasze stadko i jaki jest w nim podział sił, jeśli chodzi o płeć.

Behawior psa w zależności od jego płci

Pies w relacjach z innymi psami

Często podczas spacerów w mieście z moimi suczkami spotykałam ludzi (zwykle poczciwe babinki), którzy idąc na przeciwko nas ze swoim psem krzyczeli z daleka “a to piesek czy suczka?” – interpretacja samej odpowiedzi bywała skrajnie różna. Czasem padało “a jak suczka to dobrze, bo moja też suczka“, lub “a to jak suczka to dobrze, bo mój to piesek i się będą lubić” .
Jak to jest naprawdę – suczki lubią się tylko z suczkami? a z kim się lubią zatem samce?

Na wstępie Was zasmucę – to niestety bardzo indywidualna kwestia każdego psa, czy i jakie rasy psów lubi, czy toleruje osobniki tej samej płci czy przeciwnej.
Jeśli chodzi o niechęć wobec przedstawicieli konkretnej rasy to zapewne zwykle są efekty jakiś traum u psa lub błędów socjalizacyjnych. Choć nie zawsze. Nie wiem z czego wynika fakt, że bardzo wiele psów i to różnych ras nie lubi beagle’i – ot ciekawostka. Ja osobiście uważam je za mega sympatyczne z wyglądu, ale po reakcjach moich psów (różnych ras) oraz psów znajomych, taką dziwną anomalię zauważamy.

Jeżeli z kolei chodzi o tolerancję wobec płci własnej i przeciwnej u psów – tu zdecydowanie główne znaczenie ma przynależność rasowa oraz aktywność “rozpłodowa” .

Jeśli chodzi o samą rasę psa – są rasy takie jak bokser, które z zasady bardzo dobrze dogadują się w stadzie. Suki między sobą są zwykle bardzo zgodne i niekonfliktowe, co więcej – znam domy, w których żyją pod jednym dachem niekastrowane boksery (samce) i również nie ma między nimi konfliktów. Jest także pełna zgoda międzypłciowa – jeśli nawet dojdzie do niewielkich spięć, boksery szybko odpuszczają, nie gryzą się bowiem “na śmierć i życie” i daleko im pod tym względem do choćby bullterierów, a drobne zatargi są jedynie u nich sposobem na ustalenie hierarchii – która gdy raz porządnie ustalona, dla boksera jest święta.
Pisząc “porządnie” mam tu na myśli właśnie dopuszczenie przez właściciela nawet do drobnej bójki o piłeczkę. W przypadku boksera, nie ma obaw, że psy się “pozabijają”, a ingerowanie w każdą sprzeczkę uniemożliwia psom ustalenie zasad, kto po tę piłeczkę ma prawo sięgać zawsze jako pierwszy…

Jak reagują na obce psy i suki – to kwestia indywidualna. Są boksery bardzo pokojowo nastawione do wszelkich innych psów, jak moja Paradise i wszystkie jej dzieci i wnuczęta, które się w nią wdały. To chodzące dobrocie, zawsze gotowe do zabaw, nastawione niesamowicie przyjacielsko. Są także boksery jak moja Glamour – która absolutnie w matkę się nie wdała, nosząca nos wysoko ponad plebsem, niegodnym zabawy z królewną. Ona bawi się tylko z wybrańcami. Zwykle z kręgu znajomych.
Są także boksery jak nasz Titan, które generalnie nie posiadają w sobie lęku czy agresji, aczkolwiek sprawy nabierają rumieńcy, gdy samiec zaczyna być aktywny jako reproduktor…

I tu, odnosząc się do “aktywności rozpłodowej”, o której wspomniałam wyżej, ona niestety może zmienić wszystko. Samiec, szczególnie taki, który posiada w domu swój prywatny harem, po pierwszym kryciu zaczyna łączyć pewne kropeczki, które dotychczas były niepołączone, staje się bardzo terytorialny i agresywny wobec samców. Choć tego typu sytuacja to zwykle zabawa dla bardziej doświadczonych, czyli hodowców.

Z kolei jeśli o buldoga francuskiego chodzi – nie istnieje coś takiego jak “święte zasady”, hierarchia czy jakakolwiek granica przyzwoitości, której buldog nie zechciałby złamać. Dlatego to jak nasza bulwa czy buldog będą reagować na inne psy – jest zagadką.

Jeśli z kolei posiadacie szpica to również mogę Wam coś na jego temat powiedzieć. Jeśli chodzi o charakterologię szpiców to przypominają mi dalmatyńczyki, które również znam z autopsji.
Mianowicie – suczki są ugodowe w stadzie i wobec obcych, z kolei samce wyznają jedną życiową zasadę “Zero tolerancji dla innych samców“. I w przypadku takiego mikrusa jak pomeranian jest to trochę zabawne, że ta zasada zupełnie nie blaknie, nawet w obliczu starcia z rosłym bokserem.
“Skończę w jego gardle- trudno! Ale będę ością, która go udusi!” – tak mniej więcej wyglądała deklaracja naszego pomeraniana Borysa odnośnie jego stosunków dyplomatycznych z Titanem. Mój pokojowo nastawiony bokser był zaszokowany, że ten mały mikro-boy ruszył na niego z zupełną powagą. Zatem – nie wyobrażam sobie trzymania kilku samców pomeraniana pod jednym dachem.
Na spacerach z kolei jest to pies, który suczki będzie witał radośnie, a samców traktował jak intruzów.

Charakter mojego psa – pies czy suczka?

I wisienka na torcie – pytanie najtrudniejsze, które czasem dostaje, to jaka jest różnica w charakterze psa w porównaniu do suczki (tudzież odwrotnie). Bardzo długo układałam odpowiedzi w głowie, nie raz już chciałam podejść do tego tematu i go usystematyzować, ale tak naprawdę nie da się tego tak precyzyjnie ubrać w słowa, na czym polega ta różnica charakterów między psem a suczką.
Wiele też zależy od rasy z jaką się mierzymy, dlatego, żeby być precyzyjnym w rozważaniach załóżmy jako punkt odniesienia rasę bokser.
Czy suczka będzie zżyta z rodziną? – tak. A samiec? – też. Jednak jest pewien niuans, który akurat jest zasadą w każdej rasie : suczki bardziej lgną do mężczyzn, a samce do kobiet. Nie oznacza to, że kobieta będzie złym przewodnikiem dla suki, a mężczyzna dla samca – absolutnie! Spokojnie kobieta wyszkoli z posłuszeństwa suczkę i nawiąże z nią silną więź, a mężczyzna ułoży sobie boksera i będzie mieć świetnego kompana w życiu. Ja to “lgnięcie” widzę jedynie w sytuacjach zupełnie luźnych, codziennych, gdy jest czas na łaszenie się do ludzi – wtedy to samce z lubością nadstawiają grzbietu do kobiet, a suczki wdzięczą się do mężczyzn. To jest obserwacja moja i znajomych, taki właśnie niuans.

Czy suczkę ułożę z posłuszeństwa – tak. A samca – też. Zarówno suczki jak i samce boksera startują w obedience, zdają testy BH i IGP. Obie płcie potrafią być w tym świetne, a ich zdolności czy to do tropienia czy to do sportowej obrony zależą bardziej od predyspozycji osobniczych niż płciowych. Ale…każdy kto pracował zarówno z suczkami jak i samcami, odczuwa pewne trudne do uchwycenia w słowa różnice. Trudność polega na tym, że efekt zawsze jest ten sam – pies wykonuje komendę. Ale sposób jego wykonania, ta droga dedukcji jaką zwierzę podąża, motywacje jakie grają pierwsze skrzypce czasem są odrobinę odmienne. Trudne do uchwycenia, bo bardzo delikatne. W moim prywatnym odczuciu samiec boksera jest bardziej niezależny w tym co robi. Jesteś jego przewodnikiem na zasadzie partnera. Jednak czuć, że pewne decyzje podejmuje sam z siebie, z wewnętrznego przekonania i dojrzałości, a nie z powodu ogromnego przywiązania do przewodnika czy z powodu dużego nakręcenia na “łup”. Ciężko będzie to zrozumieć laikowi, który nigdy nie pracował z bokserem i nie próbował przygotowywać go do IGP, ale komuś, kto miał okazję, być może moje słowa coś mówią.
Nie widziałam tej różnicy, dopóki mój Titan w pełni nie dojrzał. Suczki są jakby silniej zżyte i zależne w swoich decyzjach od przewodnika. Potrafią każde polecenie wykonać bardzo precyzyjnie, owszem. Ale w pełni dojrzały samiec pracuje odczuwalnie bardziej sam. Mierzenie się z rękawem, siłowanie się – to u niego nie super fun jak u moich suk, a fun połączony z męskim testosteronem i adrenalinką.

Wiecie, nawet w świecie ludzi biją się miedzy sobą zarówno mężczyźni jak i kobiety. Jednak w walce mężczyzn jest trochę inny duch, ten testosteron buduje jednak inne napięcie, które trudno wyjaśnić. I nie należy tu roztrząsać tego kto robi to technicznie lepiej… chodzi o te nienazwaną różnicę w motorze działania. Podobnie jest z pracującym bokserem. Efekt jego pracy jest bardzo podobny do efektu pracy suczki. Ale czuć pewną różnicę myślenia obu z nich.
To myślenie w działaniu jest odczuwalne nie tylko podczas szkolenia sportowego, ale także w codziennym życiu, na spacerach.
Które z nich bardziej będzie nam odpowiadać ? – to zależy tylko i wyłącznie od naszych wewnętrznych preferencji.

I najgorsze jest to, że ani ja ani nikt inny nie jest w stanie podpowiedzieć Wam, która płeć bardziej przypadnie Wam do serca. Możecie pożreć milion książek, obejrzeć setki poradników na YouTube, możecie spacertować sobie z psami znajomych, ale dopóki nie nawiążecie więzi z Waszym prywatnym psem, układanym od szczenięcia przez Was – nigdy się nie dowiecie.

Zresztą, prawdziwe zderzenie światów następuje, gdy po kilkunastu latach życia z jedną z płci, pojawi się w Waszym życiu przedstawiciel tej samej rasy, ale płci przeciwnej.

Osobiście jestem zwolenniczką takiego podejścia do posiadania psa, że podstawową wiedzę należy posiadać – a wszystko inne wyjdzie w praniu. Każda przygoda z psem wiele nas uczy, szczególnie jeśli stawia jakieś trudności.

Tym bardziej, że wielu kwestii nie da się przewidzieć. No bo jak ocenić czy wolę żyć z suczką czy z psem, jeśli nie mam doświadczenia w posiadaniu żadnego z nich?

Kwestia linii

Którejkolwiek z płci byście nie wybrali “na start”, pamiętajcie, że każda relacja z psem wiele Was nauczy i sama w sobie jest bezcenna, a w przyszłości będzie dla Was świetnym punktem odniesienia co do wyłapywania różnic – czy to w charakterze poszczególnych osobistości, czy w wychwytywaniu różnic w sposobie bycia konkretnej płci czy nawet w behawiorze psów wywodzących się z konkretnych rodzin (linii hodowlanych).

Bo o różnicach międzyrasowych mówi każdy, ale mało kto zdaje sobie sprawę, że nawet dwa boksery, tej samej płci, w podobnym wieku, żyjące pod jednym dachem mogą niesamowicie różnić się w sposobie bycia, na co wpływ ma właśnie linia hodowlana (“linia krwi”), z której się wywodzą.

A jak znaleźć tę najlepszą? Jeżeli należysz do tej grupy osób, które chciałyby “wybrać idealnie” – to zdradzę Ci sekret : musisz mieć OGROMNE SZCZĘŚCIE, żeby już na początku trafić na psa “szytego na miarę” pod Ciebie!
Każdy hodowca powie Ci, że jego psy są “idealne” a linie najlepsze – i prawdopodobnie wcale nie skłamie!

Bo gdy w życiu Hodowcy pojawiło się już więcej niż kilka psów, on wie już co kocha w nich najbardziej i na takich cechach buduje swoją linię. Hoduje psy, które cieszą przede wszystkim jego samego, zarówno swoim wyglądem jak i charakterem.

Na tym polega hodowla hobbystyczna, jaką statutowo powinien prowadzić każdy Hodowca pod egidą ZKwP – nie jest to zalewanie rynku swoimi szczeniakami, nie jest to zaspokajanie popytu na modne i chodliwe rasy, a jest to hodowanie tego co nam samym się podoba, co kochamy i czego nie kupimy u nikogo innego.

I nawet pamiętając o tym, że szczenięta nie schodzą z taśmy produkcyjnej, że każde z nich może być nieco inne, to budując kilkupokoleniową linię sygnowaną moim przydomkiem, wiem czego się spodziewać po typowym bokserze z mojego domu.

Wiem, że chcę mieć w domu Paradajsy i gdybym mogła to zaczęłabym je klonować…

Paradise Spirit Kennel