Wybór hodowli – Hodowca jako część wyprawki dla szczenięcia…
Temat wart omówienia, ponieważ okazuje się, że część osób nie zdaje sobie sprawy, że wybór Hodowli to nie tylko wybór rodowodów, tytułów, badań i warunków w jakich żyją psy.
To także wybór Hodowcy – który albo będzie Was wspierał, doradzał/odradzał i dzielił się wiedzą oraz doświadczeniami lub będzie miał Was i sprzedane szczenię w … nosie.
Temat iskrzył w mojej głowie jakiś czas, bo czasem zaczepiają mnie osoby, które mogę spokojnie określić mianem – pasożytów.
Być może jestem zbyt grzeczna, być może zbyt chętnie dzieliłam się wiedzą – oczy otworzyły mi się szeroko, gdy w rozmowach z innymi Hodowcami wyszło na jaw, że nie tylko na mnie co poniektóre osoby próbują pasożytować.
Jak to wygląda i co dostajecie Wy – jako Nabywcy szczenięcia z Tej Konkretnej Hodowli – poniżej.
O mentalnych pasożytach
Na wstępie zaznaczę, że pomimo iż nie jestem osobą nieśmiałą, zawsze wychodziłam z założenia, że bardzo niegrzecznie jest wypytywać o wszystko Hodowcę czy innego współwystawcę, który mnie nie zna.
Wydawało mi się logicznym, że jeżeli ktoś pracuje na swoją wiedzę kilkanaście/kilkadziesiąt lat, po drodze robiąc masę błędów i nierzadko tragicznych w skutkach pomyłek, wszystkiego uczył się na własnej skórze, okraszając wiedzę krwią i potem – to z jakiej niby racji miałaby podarować mi wszystko jak na tacy, za darmo, za tzw. “frajer”?
Ale to ja i moje “wydaje mi się” zaczerpnięte z wychowania.
Okazuje się bowiem, że jest cała masa ludzi, którzy ot tak, wchodzą na messenger i zadają mi pytanie typu “jak kupić pierwszego psa tak, żeby był championem, tak jak twoje psy” .
Tak… żadne konwenanse typu “Pan/Pani” – od razu pada propozycja – “Przejdźmy na Ty” – no bo przecież każdy to taki mój ziomek, co to grał ze mną w nogę za dzieciaka…
Dostawałam różne dziwne i podejrzane pytania.
Dotyczące różnych ras. Odchowu szczeniąt – po czym wnoszę, że mój blog poczytny jest również w środowisku pseuduszkowa.
Umówmy się – nie ma u mnie tolerancji dla mentalnych pasożytów.
Moja wiedza – to wynik moich studiów, własnej pracy, uprzejmości innych Hodowców-Przyjaciół, którzy dzielili się ze mną doświadczeniem a także mojego własnego doświadczenia. I wydanych pieniędzy.
Uszanuj to.
Dlaczego nie doradzam wyboru hodowli?
“Spójrz na ten rodowód – czy to będzie Champion? ““A co myślisz o tym psie?”
Dostawałam sporo wiadomości i to od niejednej osoby żądnej wiedzy z serii “Jak kupić championa takiego jak twój”.
Pomijając zupełnie pseudokolesiostwo, na które już nigdy więcej nie pozwolę (no za grzeczna jestem!), jest tu kilka aspektów, które mnie po prostu rażą, jako totalne błędy w dedukcji:
- Po pierwsze z jakiej racji mam doradzać lub odradzać konkretne szczenię z konkretnej hodowli? To co mi się podoba – sama hoduję. Resztę obserwuję i ewentualnie dobieram do hodowli. Niech każdy wybiera to co mu się podoba.
- Po drugie – dlaczego mam krytykować i oceniać rodowody innych psów? Każdy hodowca ma wolną rękę co do wyboru linii hodowlanej, na której pracuje. O ile na jakiejkolwiek pracuje (bądź do tego zmierza), a nie tylko rozmnaża przypadkowo dobrane osobniki. Ja hoduję to co mnie się podoba i takie rodowody mają moje szczenięta. Reszcie z butami w hodowlę nie wchodzę. Tak jak i nie życzę sobie tego w odwrotną stronę… . Owszem – jedne linie są dla mnie atrakcyjne bardziej, inne mniej – ale to mój program i pomysł hodowlany.
- A ponadto, ten wymarzony “champion” to nie tylko kwestia samego rodowodu czy psa. To przede wszystkim praca właściciela i wystawcy nad tym psem. Ciężko jest cokolwiek wygrać nawet z pięknym psem, jeśli nie ma się bladego pojęcia jak go zaprezentować w ringu. Po prostu.
I jeszcze jedna kwestia – taka wiedza KOSZTUJE. Mnie kosztowała bardzo wiele – i pieniędzy, i czasu, i pracy, i nerwów… .
Naprawdę uważacie, że ktoś ot tak – czasem posługujący się pseudonimem, może sobie zagaić “siema, jak to zrobić, żeby mieć championa, bo chcem, ale nie wiem” – i ja obsypię go całą moją wiedzą jak złotymi monetami?
Mnie to by nie przyszło do głowy, bo uważam to za dyshonor wobec Hodowcy.
Zwyczajnie – coś za coś.
Udowodnij najpierw, że sam szukasz wiedzy, a nie tylko pierdzisz w fotel przed laptopem, wyłapując gapie, jak pasożyt.
Są fajni ludzie, którym chętnie doradzę.
Są fajni Hodowcy, którzy mi doradzają.
Ale na wszystko trzeba sobie zapracować i zasłużyć.
Czy warto doradzać Nabywcom szczeniąt pochodzących z innych Hodowli?
Taka dyskusja się kiedyś wytoczyła pomiędzy Hodowcami.
Na początku Panie Mądralińskie piały nad tym, jak to “pies najważniejszy” i one oczywiście doradzają w sprawie każdej “sraczki u psa”. Był poklask Kowalskich, no bo takie one wielkoduszne.
Aż głos zabrała pewna mądra osoba, której doświadczenie mówi wszystko o podejściu niektórych ludzi do nas, życzliwych Hodowców.
Pani opisała, jak pewnego razu napisał do niej maila Pan, będący właścicielem pieska tej samej rasy, ale pochodzącego z innej hodowli.
No niby konkurencja, ale Pani idąc tokiem myślenia “pies przede wszystkim” odpisała poradą.
Pan miał jednak więcej zapytań i wątpliwości, więc maile zaczął słać codziennie.
Po jakimś czasie, Hodowczyni zmęczona ilością zapytań owego Pana, spytała grzecznie, dlaczego tak właściwie nie zada tych pytań hodowcy, u którego kupił psa.
Nie zgadniecie co odpisał… !
“Hodowca, u którego kupiłem psa NIE MA CZASU, by mi odpisywać”.
Mocne prawda?
Dlatego uważam, że o szacunek do nas samych, musimy się troszczyć we własnym zakresie, bo jak widać – pasożytniczy tryb myślenia aktywował się u wielu osób.
Jeśli wybierasz Hodowlę – wybierasz też Hodowcę. A z nim jego wiedzę i support jaki daje po zakupie szczenięcia.
Kupiłeś u byle kogo i ten ktoś ma Cię w nosie, ale było taniej – taka karma.
Ja nie pozwolę więcej na to, by takie osoby bezczelnie marnotrawiły mój czas i żebrały o wiedzę, która im się w żaden sposób nie należy.
Moja wiedza – w wyprawce dla Nabywców moich szczeniąt
I teraz kwestia, do której zmierzam od początku.
Moja wiedza – jest składową wyprawki, jaką otrzymują ludzie kupujący szczenię z mojego domu.
Oczywiście o ile ją uszanują.
Psy z moim przydomkiem to moje oczko w głowie. Chcę ostrzec Nabywców przed naciąganiem ze strony złych weterynarzy – były przypadki, gdy “lekarz” chciał operować bokserkę ode mnie na przodozgryz, były przypadki różnych innych podejrzanych diagnoz. Z doświadczenia innych Hodowców wiem, że bywają próby namówienia Nabywców na operację dysplazji u szczeniąt! Wiem także, że niektórzy trafiają na weterynarzy, którzy wręcz wmawiają wszelakie choroby (które nierzadko są cechą rasową!), by “nakręcić” Nabywców przeciwko Hodowcy, tak by ten zażądał partycypacji w kosztach rzekomego “leczenia” – i wtedy taki lekarzyna ma pełne pole do popisu, jeśli chodzi o rozmiary rachunku.
Brzydka praktyka, ale niestety nie rzadka.
Uczulam wszystkich, aby takie “grubsze sprawy” (a także wszelkie mniejsze wątpliwości) konsultowali ze mną. Jeśli sama nie wiem – pytam moich zaufanych lekarzy weterynarii, ewentualnie odsyłam na konsultacje do kogoś innego… .
Nie można ślepo wierzyć w jeden werdykt. Choć wizja wyciągnięcia kasy od Hodowcy dla niektórych niestety jest zbyt kusząca, by sobie odmówić i zachować dobre relacje.
Nabywcy moich szczeniąt – w odróżnieniu od gapiów i mentalnych pasożytów, mają ode mnie pełen pakiet wsparcia.
Rodowody u psów są takie, jakie ja bym polecała, szczenięta są takie, jakie ja bym polecała. 😀
Bo są ode mnie i za nie ręczę.
Dostęp do mojej wiedzy i doświadczenia mają oni niemalże bezgraniczny.
Wy zaufaliście mi – wybierając szczenię ode mnie, a ja zaufałam Wam, bo to szczenię właśnie Wam sprzedałam. I tą relację pielęgnujmy.
To przede wszystkim właściciele rajskich psów z przydomkiem Paradise Spirit, mają prawo do zadawania mi pytań i oczekiwania porad.
I to właśnie im tych porad udzielam z miłą chęcią.