Gwarancja na szczeniaka cz.2 – czego oczekuje troskliwy Hodowca po Nabywcach swoich szczeniąt?
Jaki powinien być idealny Nabywca szczenięcia?
Na wstępie muszę zaznaczyć, że z doborem idealnych partnerów do związku pies-człowiek, jest tak samo ciężko jak z doborem ludzkiego partnera/partnerki życia w relacjach człowiek-człowiek. I alegoria jest tu naprawdę trafiona.
Po pierwsze większość Kowalskich ( oraz gro doświadczonych Hodowców! 😀 ), ulega tzw. zauroczeniu szczenięciem w pierwszej fazie poznania i niczym nieszczęśnik rażony strzałą Kupidyna na widok ponętnej niewiasty – zostaje otumaniony.
Wyłącza się wtedy racjonalne myślenie, nie interesują go przodkowie, badania zdrowotne, warunki stawiane przez Hodowcę – jest zakochany w tym cudnym stworzeniu. Coś tam czasem dociera z wykładów przedsprzedażowych prowadzonych przez Hodowcę, ale najczęściej i tak po przybyciu szczenięcia do nowego domu, Nabywca doświadcza tego, czego doświadcza większość par po zamieszkaniu razem – brutalnej rzeczywistości. 😀
I o ile miłość faktycznie była prawdziwa, to przetrwa pogryzione meble, buty, rozkopany ogródek, zasikane dywany – tak jak miłość dwojga ludzi przetrwa brak obiadu na czas czy porozrzucane skarpety. 😉
A z czasem wszytko się stabilizuje i oboje “partnerzy” uczą się jak rozumieć siebie nawzajem i które z reguł należy przestrzegać dla dobra zdrowych relacji w związku.
Jaki jest “Idealny Nabywca” szczenięcia?
Przede wszystkim – jest wdzięczny.
Nie da się stworzyć uniwersalnej listy cech “Idealnego Nabywcy” dla każdego szczenięcia, bo każde jest inne. Nie dość, że występują ogromne różnice charakteru i temperamentu w zależności od rasy (psy przejawiają różne popędy, pasje, temperamenty – zgodnie z celem, w jakim wyselekcjonowano rasę ), to dodatkowo istnieją duże różnice osobnicze w charakterze szczeniąt, nawet w obrębie jednego miotu!
Także zawsze jest to dobór indywidualny i bardzo trudny, “pod rodzinę zainteresowaną zakupem” jak i “pod portret psychologiczny konkretnego brzdąca”.
Ale jest coś, czego oczekuje każdy Hodowca wobec Nabywców i jest nią wdzięczność. Niby mała rzecz, a cieszy.
Każdy prawdziwy Hodowca traktuje psy wychodzące z jego przydomkiem z wielką troską. To taka hodowlana chluba i duma. Trochę jak adepci uczelni prowadzonej z pasją, trochę jak własne dzieci… .
I naprawdę to potworna niewdzięczność, gdy ludzie, którzy wzbudzili zaufanie Hodowcy i którym ten sprzedał swoje szczenię, po czasie oczerniają go po forach.
Powody są różne. Te które znam z pierwszej ręki to – ” bo pies nie wygrał na wystawie, a przecież jest z dobrej hodowli!”, “bo pies jest bojaźliwy/agresywny“, “bo pies zachorował na chorobę X a przecież kupiliśmy go z Hodowli ZkwP!” .
Przede wszystkim, Nabywcy tych szczeniąt mylą psa z produktem RTV.
Geny to jeszcze nie wszytko
Hodowca sprawuje piecze nad szczenięciem zwykle tylko pierwsze 2 miesiące życia. Geny to jeszcze nie wszytko. A to jaki ostatecznie charakter będzie miał pies w lwiej części zależy od nowych opiekunów. Dwumiesięczne szczenię przejawia pewne predyspozycje (odwaga, agresja, pasja tropienia, dominacja, uległość, bojaźliwość), które dobry Hodowca wyłapie już w tym wczesnym okresie szczenięctwa i poinformuje potencjalnych Nabywców o nich. Ale dopiero praca socjalizacyjna i szkolenia kształtują umysł psa. I tak z dominującego psa doświadczony Człowiek stworzy wspaniale pracujące i oddane zwierze, a z bojaźliwego szczenięcia wypracuje opanowanego i kochającego towarzysza rodziny.
Bo by wygrać wystawę nie wystarczy mieć ładnego psa, trzeba go jeszcze umiejętnie pokazać.
A choroby zakaźne mogą zaatakować szczenię bez względu na pochodzenie… .
Kontakt z Hodowcą z biegiem lat
Cudownie jeśli jest podtrzymywany. O ile początkujący Hodowca jest w stanie sam zabiegać o zdjęcia i informacje na temat “dzieci z jego hodowli” o tyle Hodowca z kilkuletnim stażem raczej nie jest w stanie fizycznie tego ogarnąć. A naprawdę niezwykle miłe jest oglądanie psów, wypuszczonych spod naszych skrzydeł.
Takie proste, nawet krótkie informacje i zdjęcia robione choćby telefonem w biegu, pozwalają po prostu spać spokojnie.
Dlatego zachęcam wszystkich Nabywców moich Rajskich Szczeniąt do dzielenia się informacjami na temat moich psich dzieci. Nawet jeśli czasu brak na regularne “newsy”, zdjęcie podesłane od czasu do czasu zawsze mnie ogromnie cieszy i naprawdę za każde z nich BARDZO dziękuje.
Nabywcy-Hodowcy vs Nabywcy Psów Rodzinnych
“Pies na kolana” czy po prostu “pies rodzinny” a “pies z przeznaczeniem hodowlanym” to dwie, zupełnie odmienne kwestie.
Każdy pies jest rodzinny. Ale nie każdy Nabywca jest Hodowcą. Dlatego zupełnie inne rozmowy, warunki i ceny panują w kręgu Hodowlanym, a inaczej rozmawia się z ludźmi, którzy szukają psa dla domu.
Generalnie autopsja nauczyła mnie, że wbrew pozorom to ta druga grupa nabywców jest bardziej wymagająca. I to nie jest plus.
Hodowcy nie trzeba tłumaczyć, na jakie wady można dać gwarancje u szczenięcia w wieku 2 miesięcy, a na jakie nie. Z reguły zakup zwierzęcia hodowlanego poprzedzony jest studiami nad jego rodowodem, wiec najczęściej Nabywca-Hodowca orientuje się jakie wady “krążą w tej linii hodowlanej”. Żaden Hodowca nie przyjdzie też z pretensją do drugiego Hodowcy, “bo piesek ma katar” .
Życie z psami uczy, że to żywe stworzenia.
Z kolei przeciętnego Kowalskiego trzeba mocno wybadać. Ludzi selekcjonować. Odrzucać tych, którzy kupują psa jako modny dodatek do trawnika z rolki. O ile to możliwe… .
Bo niestety nie zawsze da się takie rzeczy wybadać. I jeśli się człowiek nie pozna w porę, to potem może wyczytać gdzieś z sieci lub dowiedzieć się od osób trzecich, że jest się fatalnym hodowcą i cały miot szczeniąt miał “parwowirozę”, bo jedno szczenię przechodziło ostrą biegunkę w nowym domu… .
Co btw kwalifikuje się do pozwu o zniesławienie.
Nieuczciwi lekarze weterynarii
I jeszcze jedno co odróżnia Nabywcę-Hodowcę od przeciętnego Kowalskiego – to świadomość jak wielu lek. wet. nie ma bladego pojęcia na temat leczenia psów. Jak wielu z nich zwyczajnie próbuje naciągnąć Nabywców, żerując na argumentach, że wszelkim chorobom i wadom winny jest Hodowca.
Ten temat dobrze poznałam przez pierwsze lata posiadania psa z rodowodem.
Pamiętam sytuację, gdy tydzień po zakupie mojej Peppy w miejscu, gdzie wszczepiono jej mikrochip powstał duży, brzydki ropień. Weterynarz, do którego wtedy się udałam, na wieść, że szczenię pochodzi z hodowli rozpoczął całą litanię, że pierwszy raz się spotyka z takim przypadkiem, że to jest na pewno wina Hodowcy i złych warunków higienicznych. Że ponieważ to się stało jeszcze w domu Hodowcy to powinnam się zwrócić o zwrot kosztów leczenia.
Kuszące prawda?
Ale na zdrowy rozum – jaka jest wina Hodowcy w tym, że w miejscu wszczepienia chipu pojawiła się infekcja bakteryjna?
Byłam wcześniej w tej hodowli, widziałam warunki w jakich kluski rosły – o lepsze trudniej marzyć! Więc wydawało mi się to trochę żenujące, by nagabywać Hodowcę do partycypowania w tych kosztach. Tym bardziej, że w przyszłości sama planowałam mieć mioty, miałam świadomość tego, że takie “wypadki się zdarzają” i uważałam, że trzeba zachować godność.
Niemniej przeciętny Kowalski, nie mający planów hodowlanych ma w nosie co o nim pomyśli Hodowca. Bardzo wielu dzwoni do Hodowców swoich szczeniąt nawet po pół roku z roszczeniami, bo “pies ma katar” (dosłownie!). Niektórzy z Hodowców bojąc się nadszarpnięcia reputacji partycypuje w takich kosztach. Co moim zdaniem jest bardzo dużym błędem.
Idealny Nabywca potrafi konsultować diagnozy lekarza wet. z Hodowcą. Często własnie ten sposób unikając naciągnięcia na np. wyrywanie zdrowego uzębienia, wycinanie zdrowej macicy, czy kosztownego leczenia na choroby, na które pies nigdy nie zapadł… .
Rodowód a choroby
Niektórzy lekarze weterynarii nauczyli się w sprytny sposób nagabywać Nabywców szczeniąt do wyciągania pieniędzy od Hodowców pod byle pretekstem. A Nabywcy, szczególnie ci traktujący zakup szczeniaka jak zakup RTV, uważają takie “reklamacje” za naturalne.
Tymczasem Szanowni Państwo rodowód, nie jest gwarancją odporności psa na choroby zakaźne. Jest dokumentem potwierdzającym jedynie pochodzenie zwierzęcia, bardzo istotnym podczas dalszej hodowli. A badania stawów, kręgosłupa, serca nie są gwarancją zdrowia u szczeniąt, ponieważ nie są testami genetycznymi a jedynie badaniami aktualnego stanu tych narządów u rodziców szczeniąt. Nie wykluczają nosicielstwa tych schorzeń. Dlatego nigdy nie ma 100% gwarancji, że wszystkie szczenięta po zdrowych rodzicach będą wolne od wad genetycznych.
I należy mieć tego świadomość.
Obowiązki Nabywcy vs Powinności Hodowcy
Hodowca ma obowiązek zapewniać dobrostan swoim zwierzętom. Aczkolwiek w momencie podpisania przez Nabywcę umowy kupna-sprzedaży pies staje się prawnie jego własnością. A to za sobą niesie nie tylko prawa do psa, ale także obowiązki wobec niego. Takie jak zapewnienie mu dobrostanu i opieki weterynaryjnej. Dlatego, jeśli zdarza się, że po zakupie szczenięcia przyplączą się jakieś choroby zakaźne czy inne problemy zdrowotne, przykry obowiązek leczenia psa spoczywa na Nabywcy. Mimo to zachęcam do zgłaszania Hodowcy problemów z psem z jego hodowli, bo takie informacje są istotne.
Moim zdaniem Hodowca nie powinien partycypować w kosztach leczenia sprzedanego psa.
Zamiast tego, w indywidualnych przypadkach, można porozumieć się w sprawie finansów z Hodowcą, w zależności od tego w jakim celu pies był kupowany (wystawy, hodowla) oraz po jakim czasie od zakupu psa pojawiło się schorzenie oraz jak rzutuje ono na dalsze życie psa etc.
Bo trudno sobie wyobrazić sytuację, by Nabywca, który nie kupował psa z przeznaczeniem hodowlanym, po czasie (miesiącach, latach) oczekiwał od Hodowcy zwrotu części kosztów zakupu psa, z powodu pojawienia się u niego wady dyskwalifikującej go z hodowli ( często niewidocznej w momencie zakupu).
Lub sytuację by Nabywca ubiegał się o zwrot części kosztów zakupu psa, ponieważ temu na jesieni życia wysiądą stawy (co w zasadzie jest zjawiskiem powszechnym, nie tylko u psów, ale i m.in. ludzi…)
Zdrowy rozsądek musi być zachowany. Zamiast cwaniakowania.
Z kolei w przypadku chorób zakaźnych – ja zawsze chętnie udzielę konsultacji.
Ale mówię wprost – nie poważam sobie partycypowania w kosztach leczenia kataru/biegunki itp., bo to są obowiązki Nabywcy, który stał się prawnym opiekunem psa.
Jeżeli o moje szczenięta chodzi, to jeśli Nabywca ma wątpliwości i jest nagabywany przez lekarzy do kosztownego leczenia szczenięcia, w określonym w umowie czasie od zakupu psa, może go zwrócić, odzyskując pieniądze (a ja go będę leczyć!).
Czasem jest to najlepsze wyjście. Na pewno lepsze niż ślepa wiara w diagnozę miejscowego weterynarza, który nagabuje nabywców do pokrywania wysokich kosztów leczenia, bo “przecież i tak hodowca wam za to zwróci…” .
Takie sytuacje są trudne, nieprzyjemne, ale się zdarzają.
Nabywca Cud-Miód
Podsumowując Idealny Nabywca :
1. zdaje sobie sprawę, że zakup szczenięcia to nie zakup TV. Rozumie, że wraz z podpisaniem umowy kupna-sprzedaży szczenięcia, wszelkie prawa jak i obowiązki związane z zachowaniem dobrostanu psa przechodzą z Hodowcy na niego;
2. jest świadomy, że Hodowca przy swoim doświadczeniu zna lekarzy weterynarii, którym można ufać. Wie, gdzie konsultować podejrzane diagnozy. Dlatego w sytuacji, gdy np. lekarz wet. proponuje Nabywcy kontrowersyjny kosztowny zabieg pupila, ten dzwoni/pisze do Hodowcy z prośbą o konsultacje. By uniknąć nieporozumień, kosztów i kaleczenia psa… .
3. Utrzymuje kontakt z Hodowcą. Nawet jeśli nie regularnie, co jakiś czas podsyła zdjęcia zakupionego od niego szczenięcia informując przy okazji, że wszystko jest OK. To bardzo cenne.
Tak więc ideał nabywcy szczenięcia to nie koniecznie Nabywca-Hodowca lub Handler, który będzie z sukcesami pokazywać psa z naszym przydomkiem na wystawach. To duży prestiż, ale o wiele ważniejsze jest to, by każde ze sprzedanych szczeniąt trafiło do kochających domów.
Idealnie, jeśli oprócz dbałości o szczenię Nabywca utrzymuje ciepłe, miłe relacje z Hodowcą i co jakiś czas podsyła mu informacje o podopiecznych pochodzących z jego hodowli.
Świadomość, że praca hodowlana przyniosła efekty nie tylko w postaci wspaniałych okazów wyhodowanych pod naszym skrzydłem, ale i wdzięczności i zadowolenia nowych Opiekunów szczeniąt jest najcenniejsza.