Wojna nie pyta czy psy są apolityczne… – światowa kynologia w obliczu agresji Rosji na Ukrainę.
24 lutego Rosyjskie wojska z rozkazu Władimira Putina zaatakowały suwerenny i niepodległy kraj Europy – Ukrainę. Cała Polska ze łzami w oczach i strachem patrzy na niewyobrażalną krzywdę jaka dzieje się na ziemi Ukraińskiej. Wojna to nie polityka i odciska ona swoje piętno na wszystkim co znane – także na światowej kynologii.
Czy psy powinny być polityczne?
W pierwszym dniu wojny towarzyszyło nam w Polsce niedowierzanie. Osobiście przyjaźniłam się z Rosjanką, od której kupiłam mojego Ivana, wiele Rosjanek było wśród moich znajomych na Facebooku, w tym doskonale znane w świecie kynologii persony, stale brylujące na międzynarodowych wystawach psów.
Gdy padła pierwsza propozycja zawieszenia rosyjskiej federacji kynologicznej – RKF – w FCI, a tym samym zerwanie z nimi współpracy, zablokowanie importu i eksportu ich psów, zablokowanie ich sędziów oraz wystawców, byłam zmieszana. Wydawało mi się, że przecież “Rosjanie na pewno nie popierają wojny, to Putin za nich decyduje i ich zastrasza” – jakże ja byłam naiwna!
Początkowo część Rosjanek dyplomatycznie wstawiło na swoich zdjęciach profilowych “gołąbka pokoju“, a w prywatnych rozmowach były bardzo ostrożne.
Elena Belyaeva zapewniała mnie, że ma kontakt z Ukraińskimi hodowcami i że nic złego tam się nie dzieje. Mówiła “spokojnie, rosyjskie wojska nigdy nie zaatakują cywili. To tylko militarna akcja, będzie dobrze, nie bój się“. Elena była mi jak ukochana ciocia, ma piękne psy i miałam z nią doskonały kontakt – słowem, chciałam wierzyć, że tak właśnie będzie.
Niestety kolejne dni wojny pokazały, że to nie konflikt i nie wojna – działania Putina na Ukrainie to największa katastrofa humanitarna i szereg okrutnych, nieludzkich zbrodni wojennych współczesnej Europy! Szok, niedowierzanie, że to się dzieje w XXI wiecznej Europie i narastająca złość…
A dopiero co debatowaliśmy, czy hodowla piesków ze zbyt krótkim noskiem jest humanitarna…
Rosyjska propaganda to majstersztyk manipulacji i prania mózgu
Gdy Rosyjskie wojska zaatakowały ludność cywilną i zaczęły rzeź niewinnych ludzi, mordując ukraińskie kobiety i dzieci… milczenie rosjan stało się nieznośne. Ci z kolei, zamiast wyrazić choćby odrobinę współczucia, zaczęli umieszczać rosyjskie flagi na zdjęciach profilowych oraz wszyscy znani mi rosyjscy hodowcy – bez wyjątku ! – wystosowali oświadczenia, które w skrócie, mówiły o ich patriotyzmie, oburzeniu, że ktokolwiek ośmielił się krytykować ich faszystowskiego wodza, a w podsumowaniu nakazali ukraińskim hodowcom “uważać na słowa” .
Nawet Rosjanki od lat mieszkające poza granicami Rosji, zamężne z Hiszpanami, Włochami pisały to samo!
Miarka się przebrała! Pokazywałam im nagrania video z Ukrainy, pytając czy widzą to samo – odpowiadali, że owszem, dodając, że wszystko co widzimy to fake news.
Debatując żarliwie z nimi zrozumiałam, że skala propagandy rosyjskiej to coś, co absolutnie nie mieści się w naszych wyobrażeniach.
To nie są tylko przekłamane wiadomości, jak u nas w Polsce za czasów stalinowskiej komuny, z których większość Polaków powszechnie drwiła. To jest przekłamana edukacja, totalnie inna historia Europy i Świata oraz (a może przede wszystkim) zaszczepiony ogromny strach przed NATO i zachodem.
Już sam fakt, że Rosjanie nie nazywają wojny wojną, a “specjalną operacją na Ukrainie” daje wiele do zrozumienia.
Rosjanie, na prywatnych grupach dyskusyjnych, pokazują sobie mapy, na których rzekomo są osaczeni przez NATO. Żyją w przekonaniu, że Zachód czyha na ich kraj i tylko Putin może ich wybawić.
Niemniej, nie są odizolowani od informacji – a z relacji Ukrainek, mających rodzinę w Rosji wiem, że nawet rosyjska część rodziny kategorycznie odmawia przyjęcia do wiadomości wieści z Ukrainy o mordowaniu ludności cywilnej, kobiet i dzieci…
Ukraińcy nazywają ich zombie – co doskonale oddaje naturę rosjan.
Maski spadły i zobaczyliśmy oblicze potwora
Garii Kasparov parafrazując słowa Winstona Churchill’a powiedział, że Europa karmiła krokodyla jakim jest Putin, w nadziei, że zostanie zjedzona jako ostatnia.
Tak zapewne było w odniesieniu do polityki Europy wobec Rosji, którą możnaby nazwać “głaskaniem po głowie” .
Ale to co szokuje mnie osobiście najmocniej, to że rosjanie tak długo doskonale udawali ludzi cywilizowanych, światowych – mentalnie zupełnie równych nam.
Wciąż mam przed oczami obraz ostatniego ATIBOXU, na którym brylowała rosyjska hodowczyni ze swoimi psami – między innymi z psem sprzedanym do Ukraińskiej hodowli, dobrze znanym w Polsce Sat’elit Gladiatorem. Na wspólnym zdjęciu stały obie obok psa, Rosjanka i Ukrainka.
Dziś, gdy trwa wojna, Rosjanka pofatygowała się tylko napisać na swoim facebooku esej o tym, jak to jest “dumna ze swojego kraju” , że “nie jej oceniać kto jest winny wojnie“, a także strasząc srogo, że “wojna kiedyś się skończy, a ludzie, którzy krytykowali rosjan w sytuacji wojny, nie będą mieć powrotu w grono znajomych” . Jak to skomentujecie? Co czujecie? No właśnie.
Nasze apolityczne przyjaźnie wygasły. I naprawdę nie wiem co należałoby zrobić, by rosjanom otworzyły się oczy. Nie wierzę, że wszyscy są źli, wiąż mam nadzieję, że są po prostu od dziecka karmieni kłamstwem.
Niemniej, nie jest to kłamstwo, które w obliczu prawdy blednie. I jest to ogromny problem dla Europy i całego świata.
Kto jest kim
Maski zaczęły opadać. Zaczynamy ze zdumieniem dostrzegać, kto jest kim w XXI Europie. Niemcy – sędziowie kynologiczni i niektórzy hodowcy – publicznie zamartwiają się jedynie “utratą przyjaźni z Rosją“. Podczas gdy my płaczemy nad porannymi wiadomościami z Ukrainy oni wstawiają zdjęcia z moskiewskich wystaw, na których tulą się z rosjanami, chwaląc rosyjską gościnność i kynologię.
Naprawdę osoba, która sędziuje psy w całej Europie, która oceniała mnie z moimi psami w ringu (!) jedyne co ma do powiedzenia w sprawie mordu na ukraińskiej ludności to to, że “żadna wojna nie zniszczy niemiecko-ruskiej przyjaźni“…?!
Skomentujcie to sami, bo mi brak cenzuralnych słów.
Pięknie zachowują się, poza Polakami, hodowcy Rumunii, Chorwacji, naturalnie Norwegii i Szwecji, zaskakująco świadomi są Portugalczycy (zaskakująco, bo to kraj, który jest dosyć daleko pod względem geograficznym). Pozostali milczą póki co, ale mam nadzieję, że z biegiem czasu staną po właściwej stronie.
Nie tylko rosjanie potrafią się wygrażać utratą przyjaźni.
Kynologia jest apolityczna, ale wojna nie jest polityką.
Politycy debatują przy stole, a nie rzucają bomby na sierocińce i szpitale położnicze !
To co się dzieje na Ukrainie, jak cierpią ludzie i zwierzęta, nie może zostać przemilczane.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy, np. dwa lata po zakończeniu wojny, rosjanie dalej radośnie będą wygrywać wystawy psów, sędziowani przez niemieckich sędziów, brylować na wspólnych zdjęciach na facebooku, a tymczasem Ukraina będzie w ruinie. Nie wyobrażam sobie także z uśmiechem na ustach stanąć obok ludzi, którzy teraz publicznie pokazują swoją obojętność wobec barbarzyństwa pseudocywilizowanego narodu rosyjskiego.
Ukraińcy – naród, który prawdziwie kocha zwierzęta
W sieci jest mnóstwo zdjęć uchodźców Ukraińskich, którzy zostawili cały dobytek i idą z rodziną, dziećmi i swoimi psami oraz kotami.
To wzruszające, że nawet w obliczu śmierci, Ci ludzie nie zostawiają swoich zwierząt. Choć to oczywisty problem logistyczny. Przewoźnicy często odmawiają im transportu ze względu na zwierzę, trudniej też znaleźć zakwaterowanie.
Ogromny ruch pomocowy aktywował się już pierwszego dnia ze strony polskich hodowców . Na grupie “Kynolodzy Kynologom na Ukrainie” działaczki organizują bezpieczny transport całych hodowli do Polski.
Podkreślę bezpieczny… jestem przerażona na myśl, jak wiele zwierząt podczas tej wojny po prostu zaginie lub zostanie skradzionych podczas ucieczki z kraju. To już się dzieje!
Jak ktoś w sieci trafnie skomentował “podczas wojny dobrzy ludzie pomagają, a ci źli, stają się jeszcze gorsi“. Oprócz ludzi, którzy są w stanie przygarnąć rodzinę z kilkoma ( czasem kilkunastoma!) psami, są też zwykłe hieny cmentarne, próbujące się obłupić w rasowe pieski. Jest to potworne i świadomość, że takie rzeczy się dzieją łamie mi serce.
Warto pomagać
Niektórzy Polacy debatują czy warto pomagać. Bo “podczas II wojny światowej nikt nie pomagał nam”, bo “Wołyń“, bo “a co jeśli srogo za to zapłacimy”?
Powiem tak – gdy pracowałam swego czasu w Niemczech, spotykałam Niemców, którzy na informację, że jestem Polką, przepraszali za przeszłość. Za każdym razem byłam zmieszana, bo ja urazy nie chowam, wszak nie było mnie wtedy na świecie. Z kolei tych, którzy mogliby wybaczyć, już z nami nie ma.
Taka herbatka po obiedzie.
Będzie jeszcze czas na omawianie zbrodni wołyńskich. Być może nawet usłyszymy “przepraszam“, choć to niczego nie zmieni.
Jedno wiem na pewno – my Polacy, będący potomkami tych opuszczonych, zostawionych na rzeź hitlerowską w ’39, a potem sprzedanych za rozejm Stalinowi – nigdy sobie nie wybaczymy, jeżeli będziemy stać i durnie się gapić jak mordują Ukrainców na naszych oczach. Pomagajmy, bez względu na cenę. Putinowi i tak nie jest potrzebny żaden konkretny powód by zaatakować resztę Europy, przecież doskonale o tym wszyscy wiemy…
Cywilizowani ludzie, dla których niemoralnym było hodowanie brachycefalicznych psów czy zabijanie drobiu NIE MOGĄ przecież patrzeć, jak jeden zacofaniec z armią morduje ludzi, tu w Europie, w XXI wieku!
Jeden z Ukraińskich polityków bardzo ładnie podsumował to co się dzieje słowami “Ukraina straciła starszego brata, jakim była Rosja, ale zyskała siostrę, jaką jest Polska”.
A dla mnie osobiście najjaśniejszym sygnałem, że warto pomagać i że to dobro do nas wróci ze zdwojoną siłą, są słowa samych Ukrainek, które uciekają do Polski “Mój syn zawsze będzie pamiętał, kto chciał go zabić, a kto uratował mu życie” – i czy ktoś ma jeszcze wątpliwości czy warto…?
Co stanie się z rosyjską kynologią?
Czas pokaże. Póki co słusznie RKF zostaje odsunięty od światowej kynologii. Liczę, że sankcje będą długie i dotkliwe, ponieważ póki co – rosyjscy hodowcy drwią z tego co się dzieje i jak sami twierdzą ” to świat będzie za nami płakał” a nie oni za światem.
A co z psami, które były wcześniej importowane do Polski? Cóż… są i tacy, którzy uważają, że skoro mój Titan został zakupiony dwa lata temu z St. Petersburga to powinnam go schować i już nigdy nikomu nie pokazywać.
Nie Moi Drodzy – Titan, to przepiękny bokser, kupiony przeze mnie od rosjanki w czasach, gdy nawet przez myśl mi nie przeszedł scenariusz, jaki aktualnie rozgrywa się w Europie.
Co więcej, jest to pies, którego przodkami są przede wszystkim psy hiszpańskie, portugalskie i włoskie, zdarzają się też psy węgierskie, niemieckie, a jego babką jest suka z UKRAIŃSKIEJ hodowli.
Także owszem – psy są apolityczne. Co więcej – są absolutnie międzynarodowe, a ich rodowody mienią się wszystkimi kolorami flag narodowości hodowli, z których pochodzą ich przodkowie. Ale sama kynologia to nie tylko psy – to także ludzie, którzy je hodują. A Ci z kolei, są bardzo polityczni, szczególnie w obliczu trwającej wojny… .
#SlavaUkraini #stopwar #Titan