Świąteczne przemyślenia

Świąteczne przemyślenia i Noworoczne życzenia (bez cenzury)

Mam parę przemyśleń, z kategorii “ludzko-prawdziwo-życiowych”, nie tylko hodowlanych, z którymi chciałam się podzielić.
Po ostatnich wydarzeniach musiałam się jednak nieco zdystansować, by wpis nie był zbyt gorzki, zbyt kąśliwy i przepełniony nienawiścią.
Bo w zasadzie od tego uciekam w tych przemyśleniach.

Ludzie, chyba nie tylko Polacy a ogólnie ludzkość, mają taką niesympatyczną tendencję do posiadania “prawilnej” moralności Pani Dulskiej.

Od zawsze starałam się od takich osobistości separować.
Dla równowagi wszechświata uważałam, że muszę jasno i prosto wyrażać swoje zdanie – nie by kogoś urazić, lecz by nie być pod żadnym względem posądzoną o obłudę. Słowem – postępować klarownie.

O ile można odseparować się od ludzi obłudnych, zakłamanych, żyjących histerycznie na pokaz, gdy ich obłuda krąży w ich 4 ścianach, o tyle nie uda się już ta sztuka, gdy ludzie tacy wypłyną na szerokie wody facebooka i zaczną korzystać z dobrodziejstwa swobodnej hipokryzji i hejtu w sieci.

Nawiązując do środowiska kynologicznego – owszem słyszałam plotki, legendy jak potworni potrafią być niektórzy ludzie.
Niemniej, w pewne rzeczy bym nie uwierzyła, gdybym nie zaczęła hodować buldogów francuskich.
Bo gdybym nie zaczęła, sądziłabym, że hipokryzja ma swoje granice, że w pewnym momencie przyzwoitość nie pozwala na pewne publiczne zachowania, że “renoma”, którą niektórzy się puszą, nie pozwoli na pewne zachowania, które są niczym żywcem wygrzebane z rynsztoku.

Zasadniczo sądziłam, że sama hodowla to pewien prestiż.
Teraz już wiem, że nie koniecznie i patologia również się tym para.

Przykre to, gdy uświadomimy sobie, że niektórzy ludzie egzystują na zasadzie kłębka nerwów, z refluksem goryczy i zawiści, histerycznie bojąc się, że innym się uda bardziej. Skupiają się na blokowaniu innych bardziej, niż na rozwoju samych siebie. To chore. I zatrważające.

Publiczne podważanie sukcesów innych? Pomawianie jednych hodowców u drugich, byleby tylko zablokować kontakt? Pisanie do zagranicznych hodowców z prośbą o niesprzedawanie szczenięcia tej konkretnej osobie? W ogóle myślenie biznesowe o psach, zamiast znanego mi dotąd podejścia “dla rozwoju rasy” ?
Kasa, blokowanie i “każdy sobie rzepkę skrobie”.

Co gorsza – nie trzeba być hodowcą, by takie persony spotkać.
Tacy ludzie są wszędzie – w pracy, gdy pracujemy na etacie, wśród znajomych, a nawet w rodzinie. Niemal każdy z Was spotkał kogoś tak obrzydliwego.

Jestem optymistką i realistką jednocześnie. Tzn. szklanka jest dla mnie pełna w połowie, ale zdaje sobie sprawę, że to jednak połowa.
Dlatego staram się wszelkie negatywne doświadczenia ( a miałam ich trochę w życiu, oj miałam) przekuwać na doświadczenia, które czegoś mnie nauczyły.

Żyć w bańce, która chroni nas przed ludźmi niskich lotów – jest bardzo przyjemnie. Ale to nie jest dla nas dobre. Prędzej czy później przyjdzie bowiem czas, gdy trafimy na hienę, która nas zaatakuje.
Dlatego w sumie to dobrze raz otłuc sobie tyłek. Człowiek po takim doświadczeniu jest czujniejszy, rozważniejszy w wyborze ludzi, z którymi chce współpracować – czy to zawodowo czy w hodowli.

Jakiś czas temu koleżanka zrobiła bardzo trafny komentarz do sytuacji, mówiąc:

Ma to dwojakie znaczenie, jednak w tym konkretnym kontekście jest bardzo cenną radą – “przestań oczekiwać, że wszyscy z którymi masz do czynienia, kierują się przyzwoitością tak jak Ty“.

Ten rok, właśnie tego mnie nauczył.

Niemądrze jest oczekiwać, że każda z napotkanych osób, ma jakiekolwiek poczucie przyzwoitości. Nawet jeśli na facebooku kreuje się na osobę godną szacunku.

Jedyna korzyść ze spotkania z takimi osobami – to ta, że już wiemy, że nie chcemy mieć z nimi nic więcej do czynienia. A polaryzacja środowiska, to zawsze plus. Szczególnie w hodowli.

Szanuję ludzi, którzy podobnie jak ja, chętnie dzielą się własnymi spostrzeżeniami. Którzy jasno określają swoje stanowisko. Którzy brzydzą się pewnymi zachowaniami i nie mówią z wymuszonym uśmiechem na ustach, że “deszczyk pada”, gdy im plują w twarz.

O szacunek i uznanie się nie walczy, bo otrzymuje się je w zamian za wiedzę i doświadczenie, którymi skłonni jesteśmy się dzielić.
Znam też takich właśnie ludzi – uff, jak dobrze, że oni są!

Zawsze starałam się analizować i zrozumieć, dlaczego ktoś zachował się tak, a nie inaczej. Ale analizowanie niektórych, jest jak odpakowywanie gówna z papierku. Smród i odruch wymiotny przy pierwszym rozszczelnieniu opakowania – więc dalej naprawdę nie warto.
Lepiej zostawić, odseparować się w miarę możliwości. I szczęście, jeśli to gówno nie przykleiło nam się akurat do buta…

Zasadniczo z – tego może niezbyt sympatycznie brzmiącego wpisu – płyną szczere i życzliwe życzenia dla Was:


Byście dalej robili to co kochacie robić, z mniejszymi czy większymi sukcesami – ale jednak z progresem.
Byście wychodzili na miotach przynajmniej na “0” , by szczenięta znajdowały świetne domy i by Nabywcy byli za nie wdzięczni.
Byście w Nowym Roku spotkali jak najmniej zawistnych osób, a Ci którzy już staną Wam na drodze, niech nie czepiają się Waszego życia jak trujący bluszcz. By znaleźli sobie w życiu zajęcie inne, niż życie Waszym życiem.
Byście odetchnęli.
Pamiętajcie, że przyzwoitym ludziom zawsze jest w życiu trudniej – bo mamy pewne zasady i granice, których nie przekraczamy.
Ale pamiętajcie też, że karma zawsze wraca.
Więc byśmy natykali się w życiu na siebie nawzajem, na takich jak my sami – ale dla rozwagi, nie zakładajmy, że każda nowa osoba, wierzy w to co wierzymy my.
Rozwagi w doborze przyjaciół.
W konsekwencji – Szczęścia.

I by Wasze psy dalej były dla Was lekiem na całe zło.

Tego Nam Wszystkim gorąco życzę na nadchodzącym 2020 Roku!


Patrycja & Paradise Spirit Team

Paradise Spirit Kennel