Dysplazja nerek – JKD

Dysplazja nerek – JKD

źródło : www.zyciezpsem.pl/dysplazja-nerek-u-bokserow-jkd/

Ten wpis jest tak naprawdę podbiciem ważnego tematu dotyczącego Dysplazji Nerek – JKD i ma na celu przede wszystkim propagowanie idei aktywnego informowania o każdym przypadku wystąpienia JKD wśród bokserów.
I nie chodzi o informacje tylko na fejsbukowych grupach dyskusyjnych, ale przede wszystkim o wysyłkę materiału do badań dla profesora Billa Amosa z Uniwersytetu w Cambridge.

Pracuje on nad wyznaczeniem markerów, niezbędnych do stworzenia wiarygodnych testów DNA dla rasy bokser, dzięki którym możliwe stanie się precyzyjne określenie nosicielstwa tej choroby u psów, jeszcze zanim zostaną one użyte do rozrodu.

Zważywszy na dotkliwość problemu jakim są pojawiające się od czasu do czasu doniesienia o wystąpieniu tej śmiertelnej choroby, takie testy byłby iście złotym Graalem kynologi, szczególnie bokserowej.

Wszystko o JKD

źródło : www.zyciezpsem.pl/dysplazja-nerek-u-bokserow-jkd/

Wszystko czego chcielibyście się dowiedzieć na temat Dysplazji Nerek, jej kontekstu w rasie bokser, przeczytacie na blogu Życie Z Psem .

Nie ma sensu bym powielała te informacje.

Najważniejsze z nich to apel do wszystkich posiadaczy bokserów ze zdiagnozowaną dysplazją nerek, by przesyłali informacje o wystąpieniu choroby tego konkretnego psa dalej – do Uniwersytetu i do bazy chorych psów.

Dla ekipy naukowców pracującej nad opracowaniem testów dla bokserów na JKD – są to informacje bardzo cenne.

Niestety dopóki nie mamy testów określających nosicielstwo choroby lub brak nosiecielstwa, dopóty (w kontekście wystąpienia JKD) Hodowla przypomina nieco spacer po polu minowym.

Osoby, które kupiły chorego na JKD boksera, skupiają się zwykle na własnej tragedii.
Mało kto zaprząta sobie głowę tym, jaki to dramat dla rzetelnego Hodowcy – pomimo inwestycji i ogromnych starań by wszystko było jak najlepiej, JKD może przytrafić się KAŻDEMU HODOWCY.

Nie chcę wchodzić w polemikę, o tym dlaczego reproduktory/suki, u potomstwa których zdiagnozowano chorobę są dalej używane do rozrodu.
Czy to wynika z niewiedzy i naiwności? – nie wiem.
Pewnie tak, bo nie wierzę w to, by ktokolwiek z Hodowców chciał w pełni świadomie wypuścić na świat miot chory na JKD.

Na renomę hodowli pracuje się latami. Jeden przypadek JKD może zniszczyć dobre imię Hodowli na zawsze – tym bardziej, że ludzie na forach zwykle z góry zakładają w takiej sytuacji, że Hodowca jest złem wcielonym i produkuje chore psy celowo.

Ale jak wspomniałam – nie będę bawić się w sędziego.
Mogę jedynie napisać, że zarówno mnie, jak i wielu wielu podobnym do mnie Hodowcom, JKD spędza sen z powiek.

Sama nigdy nie zetknęłam się z przypadkiem psa chorego na JKD, więc niewiele w tej sprawie mogę zrobić.

Niemniej z niecierpliwością wyczekuję dedykowanych rasie testów genetycznych na JKD. I dlatego apeluję – wysyłajcie informacje do Anglii!

Genetyczne badania są prowadzone przez profesora Billa Amosa z Uniwersytetu w Cambridge. Wystarczy skontaktować się z nim poprzez e-mail i zgłosić chęć wzięcia udziału w badaniu swojego psa ze zdiagnozowaną dysplazją nerek. Następnie pod wskazany adres otrzymasz zestaw do pobrania wymazu z policzka. Jest to proste, nieinwazyjne i całkowicie bezbolesne do wykonania samodzielnie w domu. Zestaw otrzymujesz całkowicie bezpłatnie. Jedyny koszt jaki ponosisz to cena odesłania do Wielkiej Brytanii (około 16 zł – Poczta Polska). Zobacz na zdjęciu jak wygląda zestaw, który otrzymasz.
Badania są w toku i udało zebrać się już pokaźną grupę próbek DNA, ale dla potwierdzenia badań i dalszych działań ciągle potrzeba ich więcej. Każda próbka DNA jest niezwykle ważna i właśnie Twoja może przyczynić się do przełomu w badaniach.

– źródło :
http://zyciezpsem.pl/dysplazja-nerek-u-bokserow-jkd/

Choroba, której nie da się wyeliminować z populacji bez testów

Jestem świeżo po przeanalizowaniu rodowodów psów zgłoszonych jako chorych na JKD, które widnieją w bazie boxerjkd.com .
Powiem wprost – nie ma najmniejszej szansy na to, by wykluczyć jakiekolwiek psy z hodowli, poza chorymi.

Psy, u których zdiagnozowano JKD pochodzą z najlepszych, najstarszych linii hodowlanych, na których bazuje 90% całej europejskiej populacji.

NIE DA SIĘ wykorzenić tego schorzenia bez testów, które pozwolą na rzetelny przesiew osobników będących faktycznie nosicielami w populacji.

Przypominają mi się teraz bardzo gorące postulaty właścicieli chorych na JKD bokserów, pełne bólu i żalu do hodowców, w których nalegali, by odsunąć od hodowli psy, o których mamy pewność, że są nosicielami (bo pojawiło się po nich chore potomstwo.
Z tym się zgadzam.

Niemniej – dalej idące wnioski, które snują już sami hodowcy, jakoby można unikać całych linii, gdy tylko u jednego z potomków wyszło JKD – to czysta bzdura i kpina.

Jak unikać linii, gdy w 4-5 pokoleniu występują psy, będące potomkami ogromnej części populacji? Dodam – psy wybitne, najpiękniejsze, najbardziej wartościowe?
Nie da się.
Taka praktyka prowadzi jedynie do ślepego zaułku – zagłady całej rasy.

Należy pamiętać, że JKD uznawane jest za chorobę dziedziczoną w sposób autosomalny recesywny -> co oznacza, że 75% potomstwa nosicieli jest zdrowa, a 25% nie jest nawet nosicielami!

Dlatego my jako hodowcy – musimy zachować spokój, nie możemy popadać w histerię!
Pracujmy tak jak dotychczas, bez pochopnego sądzenia psów będących przodkami również chorych na JKD osobników.

I miejmy nadzieję, że testy genetyczne na nosicielstwo wejdą już niebawem.
Tylko to pozwoli nam na eliminacje choroby, bez strat dla rasy.

A do właścicieli bokserów chorych na JKD apeluję – nie oceniajcie z góry źle Hodowcy! Żywe zwierzę to nie budowla LEGO.
Psy rasowe chorują tak samo jak my ludzie – i nie jesteśmy w stanie wyeliminować wszystkich chorób, jak za dotknięciem magicznej różdżki.
Nie przy obecnym poziomie dostępnego diagnozowania chorób na poziomie genetycznym – bo metodyka testów dopiero raczkuje.

Pamiętajcie, że informacja o chorobie psa jest tak samo stresująca dla Was jak i dla Hodowcy. Nie tłumaczcie wszystkiego pieniędzmi i złymi intencjami.

Tak czy siak, mam nadzieję, że jeżeli kiedykolwiek przyjdzie taki dzień, gdy w telefonie usłyszę od Opiekuna psa pochodzącego z mojej hodowli, że pies jest chory na JKD – będziemy dalej rozmawiać z szacunkiem do siebie nawzajem i zaufaniem.

Przykra jest choroba, ale jeszcze bardziej przykre jest wzajemne obwinianie się i hejt, za coś, na co żaden człowiek jeszcze wpływu nie ma…

Paradise Spirit Kennel