Buldogiem być…

Buldogiem być…


Zaborczość buldoga to nie do końca egoizm. Buldog po prostu kocha tak mocno i tak pewnie, całym sobą, że nie przeszłoby mu przez myśl, że miałby nie być kochany tak samo.

Ostatnio miałam okazję przeczytać dwa naprawdę zabawne dowcipy (o ile znasz naturę buldoga lub chociaż kochasz psy!). Nie dość, że zabawne, to w bardzo obrazowy i wymowny sposób pokazują kwintesencję natury buldoga – i angielskiego i francuskiego.

Jeżeli interesuje Was ta rasa i wybieracie się na wystawę, by te psy “poznać i zobaczyć jak się zachowują” – to od razu powiem, że nic z tego nie będzie.
Buldog na wystawie, jest zupełnie innym psem, niż na co dzień. Francuzy pod ringiem, a czasem i w ringu, wydają się być znudzone i apatyczne.

Jeżeli znacie kogoś, kto ma jednego francuza – możliwe, że uda Wam się podejrzeć, jak aktywne są to psy, niemniej to jeszcze nie to.

Jak nietypowa jest natura buldoga, co ma na myśli autor standardu rasy (wg FCI), zapisując w akapicie dotyczącym charakteru, wytłuszczonym drugiem “zaborczy“? O tym przekonacie się dopiero, gdy wprowadzicie buldoga do swojego stada…. Oj tak!

Dowcip Nr 1 – “Pewność siebie”

“Przychodzi facet na wyścigi psów i zastanawia się, na którego postawić. Nagle zaczepia go buldog i mówi:
– “Postaw pan na mnie!”
Facet jest zielony, ale tyle wie, że psy wyścigowe nazywają się charty i mają budowę ciała przystosowaną do szybkiego pościgu.

Ale buldog namawia dalej:
– „Uwierz mi pan, jestem psem całe życie. Pies nie wygrywa przez budowę ciała. No powiedz pan, widziałeś pan kiedyś przegranego buldoga?”.

Facet dalej ma wątpliwości.
-“Skoro tak, to czemu wszyscy stawiają na charty?”
– „No właśnie!”- odpowiada buldog – „dlatego za moją wygraną bukmacherzy będą płacić z tysiąckrotnym przebiciem. Rób pan co chcesz, ale potem pan będziesz do końca życia wspominać zmarnowanie życiowej okazji!”
Facet sprawdza notowania – faktycznie, jeden do tysiąca. Mnoży sobie to przez zawartość portfela, zera mu zajączkują pod czaszką. Podejmuje decyzję. Wpłaca wszystko na buldoga.

Rozpoczyna się wyścig – charty wyskakują i pędzą, well, jak to charty. Buldog biegnie nieśpiesznym truchcikiem.

-“Buldog, no co ty?! Wyprzedzili cię, gazu!” – woła facet. Buldog się odwraca i leniwie mówi:
– „Spoko spoko, zobaczysz pan, co się będzie działo pod metą!”

Pierwsze miejsce, drugie miejsce, trzecie miejsce… charty skończyły bieg. Po parunastu minutach leniwie do mety dobiega buldog.

Facet się piekli:
– „Buldog, cholera jasna! Zrujnowałeś mnie!”.

A buldog na to:
– „Naprawdę nie mam pojęcia, co się stało – do samego końca byłem przekonany, że wygram!”.

Puenta jest fenomenalnie skrojona na buldoga. Tak, taki właśnie jest.
Do końca (!) wierzy, że będzie najlepszy, że powinien być najlepszy i że się uda. Nieważne są realne szanse. Buldogowi nawet przez chwilę nie przemknie przez głowę myśl, że mógłby nie być No. 1.

Co to oznacza w praktyce? W stadzie psów różnej wielkości i siły, buldog nigdy nie ustąpi silniejszemu fizycznie. Mentalnie zawsze jest najwyżej.
Prowadzi to niestety to licznych konfliktów, głównie w momencie zabawy – gdy zaczyna się konkurencja.
Buldog wierzy, że się uda – i nawet jeśli piłkę miałby w pysku trójgłowy pies diabła, bez chwili namysłu buldog skoczyłby mu do gardła, by tą piłkę sobie wyszarpać… .

Dowcip Nr 2 – “Znam swoje miejsce”

Buldog zna swe miejsce! Owa zgrabnie ujęta przez standard rasy zaborczość to nie jest cecha łatwa i przyjemna, szczególnie jeśli buldog nie jest rodzynkiem w domu. Czasem bywa irytujący, w swoim niepohamowanym pragnieniu stania na piedestale.

Buldog wierzy, że nie ma NIC słodszego nad jego samego. Szczenięta się łaszą? “Z drogi śledzie!” – buldog toruje sobie drogę, przewracając małe bąble niczym kula kręgle, po czym wskakuje nam na kolana, wygina się jak kot, drapiąc pazurami w szyję i patrząc bardzo głęboko w oczy – ” Pamiętaj tylko Człowiek, kogo kochasz najmocniej!” – przypomina.

Bokser, poczciwy, szczery bokser, siada u mojej nogi, rozpływając się ze szczęścia, bo moja ręka spoczęła na jego łbie. Siedzi obok i to dla niego szczyt marzeń. Buldog widząc tą scenę, zrywa się nagle z głębokiego snu, podchodząc trąca złowieszczo boksera, wskakuje susem na kanapę, a gdy nie zaznaje mojej natychmiastowej uwagi, paca mnie łapą w ramię -” No już już! Przecież tu jestem – ja, twoja Najlepszość!”

Kawały rozbawiły mnie szczerze, ale po chwili uśmiech na mojej twarzy zastąpiła pełna konsternacja.

Takie one są.

Tak, właśnie takie one są”. – pomyślałam.– Można się śmiać, ale takie są. Kto by nie chciał mieć w sobie takiego buldoga?”

Zaborczość buldoga to nie do końca egoizm. Buldog po prostu kocha tak mocno i tak pewnie, całym sobą, że nie przeszłoby mu przez myśl, że miałby nie być kochany tak samo.

Owszem to bywa męczące. I tak – czas podzielić logistycznie ogródek, tak by zabawa nie była pretekstem do kłótni, niemniej – taka szczera do bólu, prosta i jednobarwna miłość buldoga działa na mnie jak panaceum, szczególnie w deszczowe, ponure dni… .

Paradise Spirit Kennel